Ha! Ostatnio okazuje się, że powiedzenie "nigdy nie mów nigdy" nie wzięło się znikąd! Coraz częściej zdarza mi się robić rzeczy, o których zarzekałam się, że nigdy, ale to nigdy nie mogłabym zrobić. Jedną z nich było z pewnością spędzenie nocy w namiocie wiszącym na skale :-)
Ale od początku, jak to się stało, że znalazłam się na "wiszącym biwaku", w namiocie zawieszonym 25 metrów nad ziemią, na skale? Historia zaczyna się kilka miesięcy temu, gdy znajoma osoba opowiadała mi o wspinaczce i nocowaniu w ścianie w podobnych namiotach. Zaciekawiona tematem zaczęłam czytać w necie, ale serio od samego oglądania zdjęć kręciło mi się w głowie . "Nigdy nie mogłabym czegoś takiego zrobić". Ale jak to w życiu bywa, nastąpił nieoczekiwany zbieg okoliczności; minęło trochę czasu i natrafiłam na informacje o Himalaya Base Camp- pierwszym w Polsce wiszącym biwaku. Chwilę się wahałam, ale w końcu zdecydowałam- JADĘ!
Ale od początku, jak to się stało, że znalazłam się na "wiszącym biwaku", w namiocie zawieszonym 25 metrów nad ziemią, na skale? Historia zaczyna się kilka miesięcy temu, gdy znajoma osoba opowiadała mi o wspinaczce i nocowaniu w ścianie w podobnych namiotach. Zaciekawiona tematem zaczęłam czytać w necie, ale serio od samego oglądania zdjęć kręciło mi się w głowie . "Nigdy nie mogłabym czegoś takiego zrobić". Ale jak to w życiu bywa, nastąpił nieoczekiwany zbieg okoliczności; minęło trochę czasu i natrafiłam na informacje o Himalaya Base Camp- pierwszym w Polsce wiszącym biwaku. Chwilę się wahałam, ale w końcu zdecydowałam- JADĘ!
fot. Himalaya Base Camp |
Ogólne informacje o wydarzeniu, jego inicjatorze oraz całej idei zorganizowania biwaku możecie uzyskać na oficjalnym Facebooku Himalaya Base Camp, w tym artykule oraz w reportażu poniżej.
Namioty, w których mieliśmy spać są wykorzystywane podczas dłuższych wspinaczek i dają możliwość pokonania długich dróg bez konieczności schodzenia na dół. Dla mnie, osoby, która nigdy się nie wspinała w skałach, był to jakiś totalny kosmos.
Początkowo byłam tak zestresowana, że na biwak postanowiłam przyjechać dzień wcześniej przed swoim turnusem, żeby oswoić się z myślą, że jedną noc spędzę na ścianie. Spakowałam plecak i wyruszyłam ku przygodzie.
W obozie spotkała mnie bardzo miła niespodzianka. Impreza umiejscowiona była w miejscowości Kluszkowce, na górze Wdżar, z której to roztaczał się przepiękny widok na jezioro Czorsztyńskie, Pieniny i Tatry. Cudo <3 Obóz udekorowano lampkami i chorągiewkami w iście himalajskim stylu. Panowała świetna atmosfera i całość aż kipiała pozytywną energią. Stres stopniowo ustępował, a w jego miejscu pojawiała się ogromna ekscytacja.
dekoracje w himalajskim stylu |
Faktyczny turnus wiszącego biwaku Himalaya Base Camp składał się z kilku części:
- szkolenia oraz treningu z autoasekuracji, wchodzenia i zjazdów po linie
- spotkania oraz ćwiczeń udzielania pierwszej pomocy w górach (prowadzone przez ratowników GOPR)
- szkolenia i zasad korzystania z tzw "portali" czyli tego na czym wkrótce mieliśmy spać
Wszystko przebiegało sprawnie w bardzo miłej atmosferze. Dostaliśmy wiele ciekawych informacji i cennych rad, zarówno od instruktorów wspinaczki jak i "goprowców" .
uczymy się wchodzenia i zjazdów na linie przy użyciu specjalnego sprzętu |
Namioty znajdowały się na różnych wysokościach, do części z nich trzeba było wspiąć się po linie, do części zjechać z góry. Wszystkie czynności wykonywaliśmy pod czujnym okiem instruktorów, więc każdy mógł się poczuć bardzo bezpiecznie.
fot. Jakub Jabłoński |
instruktor Jakub Dyrcz uczył jak poprawnie korzystać ze sprzętu i czuwał nad moim bezpieczeństwem |
W drodze do naszych sypialni :-) |
Ja wybrałam namiot, do którego musiałam się wspiąć po linie. Cała akcja "pakowania" nas do namiotów trwała około 2 godzin, ponieważ każda osoba była asekurowana przez instruktora. Dodatkowo do namiotów wciągaliśmy plecaki ze śpiworami i potrzebnymi drobiazgami takimi jak latarka, przekąski, woda, ciepłe ubranie. Ja jak zwykle spakowałam ze sobą wełniane skarpetki, które bardzo się przydały- nie wzięłam karimaty i w pewnym momencie zaczęło mi się w moim cienkim śpiworze robić zimno.
Czy się bałam? Wyobraźcie sobie, że nie bałam się wcale! Co prawda nie zmrużyłam oka, ale było to raczej spowodowane podekscytowaniem. W nocy rozsunęłam zamki namiotu i opatulona śpiworem patrzyłam w gwiazdy. BAJKA!
Czy się bałam? Wyobraźcie sobie, że nie bałam się wcale! Co prawda nie zmrużyłam oka, ale było to raczej spowodowane podekscytowaniem. W nocy rozsunęłam zamki namiotu i opatulona śpiworem patrzyłam w gwiazdy. BAJKA!
fot. Albin Marciniak |
układamy się do snu, fot. Michał Król |
poranek w ścianie, fot. Michał Król |
gruba sobotnia 26.09. organizator HBC Michał Król w samym środku drugiego rzędu |
grupa piątkowa 25.09 wraz z instruktorami i zespołem HBC, organizator imprezy Michał Król w drugim rzędzie, drugi od prawej |
Himalaya Base Camp i spanie w wiszącym namiocie to przygoda, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Mam nadzieję, że odbędą się kolejne edycje i wtedy gorąco Was zachęcam do wzięcia udziału w tej rewelacyjnej imprezie :-)
Jeżeli macie jakieś pytania, chcecie się dowiedzieć więcej szczegółów dotyczących uczestnictwa w Himalaya BaseCamp- piszcie śmiało!
Jeżeli macie jakieś pytania, chcecie się dowiedzieć więcej szczegółów dotyczących uczestnictwa w Himalaya BaseCamp- piszcie śmiało!
Pozdrawiam Was serdecznie
Karolina
Inne artykuły o wiszącym biwaku Himalaya Base Camp
Super sprawa! a jak z.. toaletą.. ? :)
OdpowiedzUsuńNo cóż najlepiej załatwić wszystkie potrzeby przed wejściem do namiotu. W przypadku sytuacji awaryjnej pozostaje butelka albo zjazd na dół.
UsuńCudowne:) Interesuje mnie czy do takiej przygody trzeba już mieć jakieś doświadczenie ze sprzętem wspinaczkowym czy osoba,która nie miała nigdy z nim doczynienia poza ściankami wspinaczkowymi może również się wybrać na taki wypad:)
OdpowiedzUsuńnie trzeba mieć żadnego doświadczenia, biwak rozpoczynał się szkoleniem i treningiem :-)
UsuńSuper sprawa ☺️ a jak wyglądają koszty takiego biwaku?
OdpowiedzUsuńInformacje odnośnie kosztów można uzyskać na FB Himalaya Base Camp :-)
Usuń